Jak wiadomo każda zacna, szanująca się dziennikarka posiada
osobistą
asystentkę -
inaczej doradcę zarządu (w moim przypadku
jednoosobowego, ale za to jakiego!). Fakt, że ja taką osobą mogę się pochwalić nie powinno Was dziwować, moi nieocenieni
czytelnicy. Tak działają profesjonaliści.
Dżej dżej, bo pod takim
pseudonimem artystycznym działa asystentka, nie parzy kawy, nie odbiera telefonów
jak to było za
czasów dinozaurów. Moja niezawodna prawa ręka najlepiej jak tylko
potrafi reprezentuje osobistość Moni Lisy, jej medialne poczynania na arenie międzynarodowej. Sztukę
"moniolisoprezentacji" opanowała niemal do perfekcji.
Jednym słowem Dżej Dżej niejednokrotnie myśli szybciej, niż ja. Używa mózgu, gdy dziennikarka
zapomina o jego istnieniu. ; ) Co się okazało? Asystentka
odznacza się podobnie
błyskotliwym
umysłem - błyszczącym w ciemnościach czy zaskakującą puentą.
Jestem
przekonana, że gdybym Ją wysłała na ogólnopolski konkurs "Asystentka Roku", nie miałaby sobie
równych. Dżej dżej doskonale wie o tym, że konkurencję należy tępić jak pluskwy
(zarówno tę uczciwą, jak i nieuczciwą).
Co prawda
asystentka jest już nieco leciwa, niedawno skończyła 25 lat! Ale znając
sytuację na polskim
rynku pracy,a także moje skore do pomocy i spolegliwe serce, trudno jest nam się rozstać.
Choć od urodzin minęło kilka dni, ja
wraz z moimi kompanami (Ślimakiem Winniczkiem i Czesławem) dopiero dziś składamy Ci
najlepsze życzenia (stawiamy na zwietrzałość). Bo i po co
wcześniej? Asystowania w TVNie!
Nikt nie jest
dobry przez przypadek!
- Seneka Młodszy
Dziękuję.
OdpowiedzUsuń