Od pewnego już
czasu media zalewają
nas informacjami, które dotyczą
sylwestrowych strojów i makijażu.
„Wyglądaj jak Rihanna”, „Marina Łuczenko
i jej najlepsze kreacje! Znajdziecie coś dla siebie?”, „(…) bądź sexy jak
Monika Pietrasińska” z telewizyjnego hitu – „Miłość na bogato”, swoją drogą wciągający serial, prawda? Pełno tam naturalności i autentycznego okazywania
emocji, a te błyskotliwe
dialogi aktywizują
mnie do refleksji. Tak dobrze napisanego scenariusza nie widziałam od czasu filmu… Kac Wawa.
Chyba odbiegłam
nieco od tematu. Wracając…
Chciałabym zachęcić wszystkich, aby podczas
sylwestrowej nocy postawili na swoją
wyjątkowość. Bądźmy indywidualistami. Wyróżniajmy się, nie kopiujmy i bawmy modą. Tak jak ja się zabawiłam. Efekt moich poszukiwań możecie zobaczyć powyżej.
Bez wątpienia strój na sylwestra to kwestia gustu,
poczucia piękna
i odwagi. Są
dwie zasady, których ja się trzymałam podczas tegorocznego sylwestra: miało być modnie i wygodnie z nutką odwagi. Być może ktoś powie: trochę za dużo odsłoniłaś, ten strój jest zbyt
wulgarny… trudno. Spektakularny
efekt w hucznego sylwestra jest bardzo wskazany. Dodam jeszcze tylko, że spędzamy z Panem Leszkiem tego sylwestra na
imprezie tematycznej: „Jak Bóg przykazał”, czyli mpreza do tańca i do różańca. Swoją drogą, czuję, że ten strój będzie hitem na tegorocznych wybiegach, a Wy?
Aha...i pamiętajcie, tam gdzie ja tam sylwestrowe epicentrum!
Aha...i pamiętajcie, tam gdzie ja tam sylwestrowe epicentrum!
Do siego roku!
Dobrze, że temat imprezy nie brzmiał "Jak Bóg stworzył" :P
OdpowiedzUsuńMyślę, że najważniejszy jest jednak partner, który towarzyszy całą noc.Może być z siateczką Żuberków, może być zabiegany.Ważne, że JEST KONTAKT na parkiecie!
OdpowiedzUsuńZnam takiego co zabrał siate piwksa i kontaktu z nim nie było :(
OdpowiedzUsuń