środa, 14 grudnia 2011

Wy I Wasz fejsBÓG

  


Witajcie moi mili po tradycyjnie długiej rozłące, odczuwalnej jedynie przez jedną stronę. Ja bowiem, od poprzedniego postu ani przez chwilę nie myślałam o moich Czytelnikach. Gdyby nie konkurs ogłoszony przeze mnie 12 listopada pewnie w tym roku nie mielibyście szansy przeczytać nowych treści na stronach tego zacnego blogu. Przypomnijmy, do wczoraj mieliście szansę wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez tajemniczego sponsora. Nie chcę trzymać Was w niepewności, dlatego powiem krótko - żadne spośród 0 przesłanych dzieł nie zrobiło na mnie wystarczającego wrażenia. Jesteście mało twórczymi istotami, które większość swojego czasu spędzają na facebooku. Zadajmy sobie pytanie: dlaczego? 

   

Dlaczego pierwszą czynnością tuż po włączeniu komputera jest zalogowanie się na wspomnianym przeze mnie portalu społecznościowym i marnotrawienie czasu? Uzależnieni od informacji (niekoniecznie wartościowych) przekazywanych przez swoich kolegów, kolegów kolegów bądź znajomych kolegów tkwicie przed monitorami zapatrzeni w listę znajomych. A tu liczy się tylko ilość. Nieistotne czy znam daną osobę, rozmawiałem/am z nią, czy trzymał/a mi głowę kiedy wymiotowałem/am podczas ostatniej imprezy. 
Nieistotne, że mijając się na ulicy nawet nie spojrzymy w swoim kierunku. Ważne, że mogę poszczycić się kolosalną liczbą znajomych na facebooku (nasza - klasa już jest przeżytkiem, powiedzmy to sobie otwarcie) . "A może złotą myśl całemu światu przekażę?" - myślicie i wpisujecie treści, które są interesujące tylko dla Was.

I ten brak intymności, wyczucia, dyskrecji. Całe wnętrzności na wierzch, niech grono internautów zobaczy z kim się aktualnie prowadzę, kto mnie porzucił, za kogo wyszłam za mąż. Zmiana statusu na facebooku oznacza rozpoczęcie całkowicie nowego życia. To taki cholernie wyjątkowy moment. Swoją drogą, cóż za oszczędność! Niegdyś smsowe rozstanie kosztowało ok. 20 groszy, dziś wystarczy kliknąć: WOLNA/Y na facebooku! I gotowe. Fotka pierścionka zaręczynowego - obowiązkowo. "W końcu doprosiła się swojego chłopaka...", a my świadkowie tego wydarzenia dziękujemy Bogu za ten dar miłości.
A gdy już spotkacie aktora, polityka, sportowca, czy po prostu celebrytę to do zobaczenia na facebooku! Koledzy muszą się dowiedzieć z kim udało mi się zamienić dwa słowa ("mogę zdjęcie?") i pstryknąć fotkę.
W kolekcji zdjęć nie może zabraknąć USG dziecka. Zanim się narodzi wszyscy mogą je podejrzeć, najlepiej w 3D. A potem już tylko gratulacje i życzenia...nie zawsze szczere. Podobnie z tymi urodzinowymi. Kochani internauci pamiętali kiedy obchodzę urodziny? Nieocenieni, podobnie jak moi Czytelnicy. Tablica pełna pseudożyczonek. Nic tylko rozpocząć kasowanie... 

Fejsbukowicze zapominają czym jest spotkanie w celach towarzyskich z drugim człowiekiem. W końcu zamiast przejść się do kawiarni czy parku lepiej zasiąść przed monitorem swej cyfrowej maszyny i kontynuować tworzenie fałszywego wizerunku. Prostsze i wygodniejsze działanie. Szczególnie gdy towarzyszą chipsy, piwko, paluszki, orzeszki, ciasteczka, kanapeczki etc. Przyjdzie lato, a wraz z nim gorączkowe poszukiwanie fitness clubu oczywiście na facebooku. W końcu to skarbnica wiedzy. Obejrzy się fun page rozmaitych miejsc, w których uprawiamy sporty, przejrzy fotki, może koledzy na czacie któryś zarekomendują...
    
 Jedno jest pewne, gdyby nie facebook niewiele osób wiedziałoby o moim blogu. To chyba jedyna korzyść wynikająca z istnienia tego portalu, ja nie mogę doszukać się innych. Może Wam się uda, drodzy Czytelnicy.
    
 Mam takie nieodparte uczucie, że niewiele osób polubi moją notkę na facebooku?! A to gorsze niż obelga! Nie róbcie mi tego. Kliknijcie "lubię to", a sprawicie mi tym ogromną przyjemność. :))))

2 komentarze: