Witajcie moi mili po
tradycyjnie długiej rozłące, odczuwalnej jedynie
przez jedną stronę. Ja bowiem, od
poprzedniego postu ani przez chwilę nie myślałam o moich Czytelnikach.
Gdyby nie konkurs ogłoszony
przeze mnie 12 listopada pewnie w tym roku nie mielibyście szansy przeczytać nowych treści na stronach tego zacnego
blogu. Przypomnijmy, do wczoraj mieliście szansę wygrać atrakcyjne nagrody
ufundowane przez tajemniczego sponsora. Nie chcę trzymać Was w niepewności, dlatego powiem krótko -
żadne spośród 0 przesłanych dzieł nie zrobiło na mnie wystarczającego wrażenia. Jesteście mało twórczymi istotami, które
większość swojego czasu spędzają na facebooku. Zadajmy
sobie pytanie: dlaczego?
Dlaczego pierwszą czynnością tuż po włączeniu komputera jest zalogowanie się na wspomnianym przeze mnie portalu społecznościowym i marnotrawienie czasu? Uzależnieni od informacji (niekoniecznie wartościowych) przekazywanych przez swoich kolegów, kolegów kolegów bądź znajomych kolegów tkwicie przed monitorami zapatrzeni w listę znajomych. A tu liczy się tylko ilość. Nieistotne czy znam daną osobę, rozmawiałem/am z nią, czy trzymał/a mi głowę kiedy wymiotowałem/am podczas ostatniej imprezy.
Nieistotne, że
mijając
się
na ulicy nawet nie spojrzymy w swoim kierunku. Ważne, że
mogę
poszczycić
się
kolosalną
liczbą
znajomych na facebooku (nasza - klasa już
jest przeżytkiem,
powiedzmy to sobie otwarcie) . "A może
złotą myśl
całemu
światu
przekażę?"
- myślicie
i wpisujecie treści,
które są
interesujące
tylko dla Was.
I ten brak intymności, wyczucia, dyskrecji. Całe wnętrzności na wierzch, niech grono internautów zobaczy z
kim się
aktualnie prowadzę,
kto mnie porzucił,
za kogo wyszłam
za mąż.
Zmiana statusu na facebooku oznacza rozpoczęcie całkowicie
nowego życia.
To taki cholernie wyjątkowy
moment. Swoją
drogą,
cóż
za oszczędność! Niegdyś smsowe rozstanie kosztowało ok. 20 groszy, dziś wystarczy kliknąć: WOLNA/Y na facebooku! I gotowe. Fotka pierścionka zaręczynowego
- obowiązkowo.
"W końcu
doprosiła
się
swojego chłopaka...",
a my świadkowie
tego wydarzenia dziękujemy
Bogu za ten dar miłości.
A gdy już
spotkacie aktora, polityka, sportowca, czy po prostu celebrytę to do zobaczenia na facebooku! Koledzy muszą się
dowiedzieć
z kim udało
mi się
zamienić
dwa słowa
("mogę
zdjęcie?")
i pstryknąć
fotkę.
W kolekcji zdjęć
nie może
zabraknąć
USG dziecka. Zanim się
narodzi wszyscy mogą
je podejrzeć,
najlepiej w 3D. A potem już
tylko gratulacje i życzenia...nie
zawsze szczere. Podobnie z tymi urodzinowymi. Kochani internauci pamiętali kiedy obchodzę urodziny? Nieocenieni, podobnie jak moi
Czytelnicy. Tablica pełna
pseudożyczonek.
Nic tylko rozpocząć
kasowanie...
Fejsbukowicze zapominają czym jest spotkanie w celach towarzyskich z drugim
człowiekiem.
W końcu
zamiast przejść
się
do kawiarni czy parku lepiej zasiąść
przed monitorem swej cyfrowej maszyny i kontynuować tworzenie fałszywego
wizerunku. Prostsze i wygodniejsze działanie.
Szczególnie gdy towarzyszą
chipsy, piwko, paluszki, orzeszki, ciasteczka, kanapeczki etc. Przyjdzie lato,
a wraz z nim gorączkowe
poszukiwanie fitness clubu oczywiście
na facebooku. W końcu
to skarbnica wiedzy. Obejrzy się
fun page rozmaitych miejsc, w których uprawiamy sporty, przejrzy fotki, może koledzy na czacie któryś zarekomendują...
Jedno jest pewne, gdyby nie facebook niewiele osób
wiedziałoby
o moim blogu. To chyba jedyna korzyść
wynikająca
z istnienia tego portalu, ja nie mogę
doszukać
się
innych. Może
Wam się
uda, drodzy Czytelnicy.
Mam takie nieodparte uczucie, że niewiele osób polubi moją notkę
na facebooku?! A to gorsze niż
obelga! Nie róbcie mi tego. Kliknijcie "lubię to", a sprawicie mi tym ogromną przyjemność.
:))))
"lubię to"
OdpowiedzUsuńMonia :D Jesteś zajebista ^^
OdpowiedzUsuń