sobota, 1 września 2012

Nadmorski hazard





Długo nie karmiłam was informacjami na temat swojej osoby. Zepchnęłam blog na dalszy plan. Przyznaję. Poszłam złą drogą. Wkroczyłam na ścieżkę lekkomyślności i nieodpowiedzialności. Zapomniałam o milionach Czytelników, którzy nieustannie odwiedzają tę stronę. Pozwólcie, że nieco się usprawiedliwię.
Odezwał się we mnie głos samarytanki. Empatia wzięła górę nad innymi cechami mojej osobowości. Komu pomagam tym razem? Koledze z przeszłości, który od niedawna próbuje rozkręcić nadmorski biznes sprzedając SREBRO. Nie amelinium, plastik, kryształki Swarovskiego czy innego Kowalskiego...Summa summarum jestem nad morzem. W dzień dobrze udaję, że pracuję, wieczorami prowadzę hulaszcze życie. ; ) Nie żałując sobie przy tym jodu - daru prosto z Morza Bałtyckiego. Świetnie się bawię, a krzywa przychodu rośnie w zastraszającym tempie.  Urok i wdzięk sprzedawczyni 100%! Nie o mnie jednak ta notka. A szkoda. 

Obok stanowiska przy którym króluję w godzinach późno popołudniowych grają w kubeczki. Chyba nie muszę nikogo uświadamiać na czym polega owa gra? Kilkuosobowa grupa ludzi naciąga wypoczywających na duże sumy pieniędzy. Początkowo naiwniak wygrywa. Stawia wyższe kwoty. Przed oczami ukazują się złotówki. Sielanka szybko się jednak kończy. W konsekwencji zachłanny turysta odchodzi z niemalże pustym portfelem. Zdarza się, choć rzadko, że w porę rezygnuje nie próbując się "odegrać" (co jest rzeczą niemożliwą). Kto nie gra, musi odejść, aby nie blokować ludziom możliwość zawalczenia o wyimaginowane pieniądze. Aby nie zorientowali się, że coś tu śmierdzi...

Najlepszym wabikiem na bandę jeleni są dwie babcie. Podstawione kobiety. Jedna niegdyś przegrała forsę na kubeczkach. Pozwolili odpracować porażkę. Druga w taki sposób dorabia do nędznej emerytury. Dzięki nim wszystko staje się bardziej wiarygodne. "Skoro babunie mogą wygrać, to czemu nie ja?" Po pewnym czasie do gry dołączają się kolejni - para zakochanych. Oni także mają być podpuchą dla łatwowiernych. Frajerów nie brakuje. Każdego dnia znajdzie się osoba, która sądzi, że na ulicy można  wygrać mamonę.

 - Co ty zrobiłeś? Co ty najlepszego zrobiłeś? - wrzeszczy zapłakana dziewczyna.
 - Kochanie, prosz
ę cię nie płacz - uspakaja ją młody mężczyzna.
 - Ja chc
ę z powrotem te pieniądze, rozumiesz? Co my teraz zrobimy? – pyta.

Kim są gracze? To przede wszystkim młode osoby, które za pieniądze rodziców przyjechały nad morze, aby poimprezować, najeść się, napić. Niestety szybko zostają bez kasy, a wymarzone wakacje przeradzają się w koszmar. Jest płacz, wzywanie policji, awantury. Czasem dochodzi do rękoczynów. W przeważającej części zdębiali odchodzą. W szoku. Załamani, bo bezsilni, bo ogołoceni, nie tylko z pieniędzy, bo wakacje dobiegły końca...trzeba wracać. Pytanie: ZA CO?

 - Niech Pan mi odda chociaż telefon! Błagam! Muszę zadzwonić do rodziców! Nie mam za co wrócić! - krzyczała przegrana.
 - Dobrze. Oddamy ci telefon, je
śli przespacerujesz się po mieleńskim deptaku... TOPLESS! Tylko pamiętaj...rączki w górę! - odpowiedział rozgrywający.

Jak kazali, tak zrobiła. Za to policja nie może zrobić nic. Kompletnie nic. Jest bezradna. Na wezwania owszem, przyjeżdża, ale gdy tylko się zjawiają na miejsce, po grze ani śladu. Osobę rozgrywającą i podstawionych ludzi o ich nadejściu ostrzegają postawieni na czatach koledzy.
Grupa ludzi oszukuje niemal wszędzie. Latem nad morzem, zimą w górach, poza sezonem na giełdach. Proceder trwa od lat. Każdego dnia ktoś przeżywa dramat z powodu skradzionych pieniędzy. Ci ludzie nie mają skrupułów. Potrafią ubliżyć, uderzyć  czy wyrywać pieniądze. I bez znaczenia dla nich jest to, czy grającym jest mężczyzna  czy kobieta. Nie wzruszą ich krzyki i lamenty. Nie dotkną prośby i błagania.

W kubeczki nie da się wygrać. Ci ludzie nigdy nie pozwolą odejść z pieniędzmi. Postarają się wycisnąć naiwniaków jak cytryny z ostatniego szmalu. Nie dajcie się nabrać. Wygrana dużej kwoty na chodniku jest niemożliwa. Bardziej niż "szóstka" w Totolotka. Odwiedzajcie zatem mieleński deptak i stoisko przy, którym urzęduję. U mnie w zamian za pieniądze zawsze coś dostaniesz. Grając w kubeczki możesz dostać tylko w mordę. Pozdrawiam ze słonecznego Mielna!

5 komentarzy:

  1. a gdzie notka o mnie? i o przeżyciach na głównej ulicy? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Monika ujawnij się, a nie anonimowo!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. a po co mam się ujawniać? i tak każdy zainteresowany (jak widać na załączonym obrazku) wie o kogo chodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. jesli ktos jest w porzadku dla kubeczkow, kubeczki sa w porzadku dla Ciebie:D ale jakim trzeba byc kretynem by w to grac....Ci ludzie sami sie o to prosza. chca sie odegrac, pokazac cwaniactwo. nie udaje sie. ich wlasna glupota do tego prowadzi.
    Mi kubeczkowi ludzie zawsze pomagali :D a i z pania Tereska mam kontakt do dzis ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. No i tak działa nielegalne kasyno! hehe nabici w butelkę... śmieje się ale sam się kiedyś nabiłem w budapeszcie :(((

    OdpowiedzUsuń