środa, 18 kwietnia 2012

"Wsiąść do pociągu byle jakiego..." Z byle kim...

  

Pociągi, tramwaje, metro są moimi głównymi środkami transportu. Dzięki nim mogę szybko i bezpiecznie dostać się w zaplanowane miejsce. W życiu każdego podróżnika bywają jednak takie momenty, kiedy szczerze nienawidzi całego Ministerstwa Transportu. Ja taką nienawiść poczułam w ubiegłym tygodniu podczas powrotu do stolicy. Miejsce siedzące wywalczyłam siłą. - Ścigamy się, droga pani? - zapytała podstarzała kobieta. - Muszę oszczędzać swoje nogi, abym w przyszłości mogła postać, jak dziś postoi pani - odpowiedziałam. Bezczelna kobieta. Jak śmiała zwrócić mi uwagę?! 
 Do przedziału wpadłam jak burza z walizką na plecach. Nie zważając na ludzi starszych, cierpiących czy kobiety w ciąży wepchnęłam się na fotel. W końcu wydałam dwadzieścia złotych, należał mi się jak psu miska. Mój bagaż próbował przechwycić pan w średnim wieku. - Won złodziejaszku! - krzyknęłam. Ponoć chciał mi pomóc z umieszczeniem walizki na metalowąłkę.  Tak to sobie wykombinował stary zgred. Od tego momentu wiedziałam, że nie wolno mi zasnąć.

Zarówno torbę, laptopa, jak i walizkę trzymałam na kolanach. Później było tylko gorzej...głośne rozmowy, czytanie książek, zabawy telefonem. Jedna z kobiet, która miała przyjemność zasiadać po mojej prawej stronie przeszła sama siebie wyciągnąwszy z torby MP3. Bezspornie niedopuszczalne zachowanie. Ci ludzie nie mieli za grosz wstydu, a zasady kultury były im zupełnie obce. Podczas postoju jeden z nich chciał otworzyć okno twierdząc, że jest tu za ciepło. - Rozbierz się i ciuchów pilnuj, myje się, a nie wietrzy człowieku! - zwróciłam uwagę gagatkowi. Ludzie bez wyobraźni. Niewiele brakowało, a leżałabym w łóżku z przeziębieniem i łykała nierefundowane leki. Postawiłam na zdrowie.     
    
Przez blisko dwie godziny dusiłam się w cuchnącym przedziale. Fetor wydobywający się z różnych części ciała współpasażerów był odrażający. Higiena to dla nich obszar niezidentyfikowany i nieznany. Antyperspirant przedmiotem XXII wieku! Bród za paznokciami, wilgotne włosy i uświnione ubranie były ich znakiem rozpoznawczym. Niestety, takie są fakty. Ci ludzie nie są odosobnionymi przypadkami. Takich przykładów mogłabym mnożyć wiele. Polacy się nie myją! Ale o tym kiedy indziej...
    
Odliczałam czas do przyjazdu. Największemu wrogowi nie życzę emocji, które targały mną tamtego dnia. Na drodze mojej wędrownej bytności nie spotkałam się z tak obrzydliwym egoizmem. Doczekałam się takiego bydlęcego dnia, gdy moja prywatność została całkowicie pogwałcona. Chyba nie muszę pisać, że warunki, w których się znalazłam były karygodne. Siedzenia były nieczyste, drzwi lepkie, a okna zaparowane. Prosiaki powinno sie przewozić w lepszych warunkach. Szok, szok, szok.
    
A czy Wy, moi nieocenieni Czytelnicy przeżyliście równie podobną historię? Dzielcie się swoimi przemyśleniami, nie trzymajcie ich w sobie. Dajcie upust swojej nienawiści do otaczającego was świata. Czekam na Wasze komentarze. Nie rozczarujcie mnie i tym razem.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz